sobota, 25 października 2008

Jelitkowo....



miejsce, które zawsze będzie kojarzyć mi się z dzieciństwem. Czy to były wakacje czy rok szkolny.
Wakacje wiadomo, wszystkie te zamki z piasku, tamy, fosy, meduzy, lody, jagodzianki i piasek miedzy zębami.
Rok szkolny, to przede wszystkim czas spędzony po lekcjach religii. Nieudolne próby z kolegami zmieniania biegu potoku oliwskiego, który właśnie wpływa w tym miejscu. Zawody, kto zrobi salto, stanie na rękach lub coś równie durnego.
Wymiana zdań w tradycyjny chłopiecy sposób, czyli dawanie sobie po nosie.
Zimą, kiedy zatoka zamarzała, tak, tak, kiedyś to były zimy to skakanie po krach, to naprawdę było durne.
ech to były naprawde fajne czasy.

3 komentarze:

Zadora pisze...

Bardzo, bardzo mi się to ujęcie podoba.:))

iczek pisze...

Urodziłem się na Żabiance. Chrzest miałem w Jelitkowie. Całe życie taplałem się w tym potoku. Znałem każdy milimetr wybojów parku przy morzu gdzie szaleliśmy na rowerach goniąc się między spacerowiczami. Każda piędź ziemi na jelitkowskiej plaży zaznał mojej ręki i nogi.

Musieliśmy się minąć gdzieś pośrodku potoku chodząc na rękach.

Anonimowy pisze...

To co lubie w fotografiach to zawarty w nich nastrój. Nieweilu się to jednak udaje. Twój obraz i wspomnienia z dzieciństwa całkowicie się pokrywają.